***

Promienie słońca delikatnie łaskoczą moją twarz. 

Nieśmiało błądzą po nosie i policzkach, jakby sprawdzały, czy moje piegi są prawdziwe. 

Otwieram oczy i widzę, jak leniwie przeciąga się rudy kot. 

Jak pąki na drzewie z wolna się otwierają, niepewne tego, czy jutro nie zmrozi ich poranny chłód. 

Jak na twarzy staruszki pojawia się ledwie zauważalny uśmiech. 

Która to już wiosna w jej życiu? Czy ostatnia? 

Nieważne…  

Liczy się tylko, że ta kolejna została jej ofiarowana. 

Nam ofiarowana.

2 komentarze

Skomentuj Grazyna st. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.