Jak ciężko jest czasem realizować własne marzenia. Pokonać wewnętrznego demotywatora i zacząć działać. Jak ciężko jest uwierzyć w siebie i w to, że możemy osiągnąć to, czego tak bardzo pragniemy.

Często poza wieloma obowiązkami domowymi i zawodowymi, chcielibyśmy jeszcze czegoś. Czegoś większego, lepszego, albo po prostu innego. Czujemy się nie do końca spełnieni w miejscu, w którym jesteśmy. Może mamy pracę, nawet niezłą, w której odnosimy sukcesy, ale czujemy, że to chyba jednak nie to. Że nasze miejsce jest gdzie indziej. Nie wiemy dokładnie gdzie, ale nasza intuicja podpowiada, żeby szukać. Czy jej słuchamy? Czasem tak, a czasem pewnie nie.

Trudno jest wyjść ze swojej strefy komfortu i zaryzykować utratę poczucia bezpieczeństwa, pozycji w hierarchii firmy i wszystkiego, na co tak ciężko pracowaliśmy, na rzecz czegoś nowego, nieznanego… Nikt nam nie zagwarantuje, że się uda. Czasem, nawet pomimo ogromu pracy, jaki wykonaliśmy, nieszczęśliwy splot wydarzeń, na które nie mamy wpływu, sprawia, że znowu jesteśmy w miejscu, w którym zaczynaliśmy.

Ile odwagi i samozaparcia wymaga realizacja planów, spełnianie marzeń? Jestem pełna podziwu (i trochę zazdrości) dla tych, którzy zdają się nie dostrzegać przeszkód na drodze do osiągnięcia celu. Mają w sobie tyle optymizmu i wiary, że im się uda, że… faktycznie im się udaje. Czy to kwestia nastawienia? Być może. Może jest tak, że jeśli czegoś bardzo chcemy, to los nam sprzyja? Może niektórzy są po prostu w czepku urodzeni? A może to nasza ciężka praca sprawia, że osiągamy sukces?

Życzę nam wszystkim wyobraźni w stawianiu sobie nowych celów i odwagi w ich realizacji

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.