Praca. Wszystko przygotowane na tip top. Co prawda kosztem odpoczynku poprzedniego wieczoru, ale najważniejsze, że zdążyłaś.

Dom. Zrobić obiad. Posprzątać. Uprać. Ogarnąć. Uff… Udało się. Teraz można znowu usiąść i przygotować się do kolejnego dnia w pracy.

Mąż? No tak, chciałabyś z nim spędzić chwilę, ale przecież jeszcze musisz sprawdzić, czy masz wszystko na jutro, rozwiesić pranie, wyprasować… Przydałoby się też wziąć szybki prysznic. Wykończona kładziesz się na łóżku i zasypiasz od razu z cichym „Dobranoc” na ustach.

Kolejny dzień – powtórka z rozrywki.

Masz dzieci? Dodaj do powyższego pobudkę, zaprowadzenie do przedszkola/ szkoły, odebranie, nakarmienie, zabawę, ułożenie do snu, nocne wstawanie, wysłuchiwane kłótni, pretensji… I wiele, wiele innych. Sama przecież wiesz najlepiej. Tkwisz w pułapce wyobrażeń i przekonań o tym, co musisz lub powinnaś zrobić.

Bo obiad musi być zrobiony. Prawda? Co to za dom, bez obiadu? Posprzątać trzeba koniecznie, bo przecież sąsiadka, jak tylko wpadnie niespodziewanie i zobaczy „bałagan”, to życzliwie podzieli się z innymi spostrzeżeniem, że nie potrafisz odpowiednio zadbać o dom. Do pracy też musisz pójść przygotowana na 100%.

Musisz? Czy naprawdę to wszystko musisz?

Czy nie jest przypadkiem tak, że to wszystko dzieje się w Twojej głowie? Być może oczekiwania innych względem Ciebie, o których myślisz, są tylko projekcją Twoich lęków, obaw, niskiej samooceny? Przecież ludzie od zawsze gadali, gadają i będą gadać. Nie dogodzisz wszystkim. Jeśli ktoś chce, to zawsze znajdzie powód do plotek. Kilka nieumytych kubków w zlewie naprawdę nie świadczy o tym, jaką jesteś kobietą/żoną /matką. Na obiad czasem można zjeść kupiony w markecie gotowiec lub po prostu usmażyć jajka i zjeść je z kromką chleba z masłem. Ani nie zagłodzisz męża i dzieci, ani też ich nie otrujesz. Okruchy na dywanie, kurz na półkach czy porozrzucane zabawki nie sprawią, że świat się skończy. Naprawdę!

W pracy dawaj z siebie tyle, ile możesz, ale do domu staraj się zabierać jak najmniej. Czy dostaniesz medal za to, że poświęcasz pracy więcej czasu niż bliskim? Owszem, masz satysfakcję i poczucie dobrze wypełnionego obowiązku, ale za jaką cenę? Zmęczenia, frustracji, niewyspania, złości na wszystko i wszystkich, pretensji do siebie, poczucia, że nie dajesz rady, że nie sprostałaś roli matki/żony…

Pamiętaj- masz prawo do odpoczynku. Do leniwego wieczoru spędzonego z bliskimi na kanapie. Do weekendu, który poświęcisz tylko sobie. Do wyjścia na kawę z przyjaciółką bez wyrzutów sumienia i tykającego zegarka z tyłu głowy. Zamiast brać się za sprzątanie czy gotowanie tak szybko, jak tylko uda Ci się położyć dzieci spać, zaparz herbatę, usiądź i wypij ją w ciszy i spokoju. Rzuć okiem na panujący wokół rozgardiasz i… Siedź dalej delektując się rozgrzewającym napojem.

Nie miej względem siebie wygórowanych oczekiwań. Jesteś tylko człowiekiem i Tobie też należy się chwila oddechu i nicnierobienia. Odrobina zdrowego egoizmu nikomu jeszcze nie zaszkodziła. Podziel się obowiązkami z najbliższymi. Z części zwyczajnie zrezygnuj. Zastanów się, czy powinnaś aż tak przejmować się tym, co myślą i mówią inni ludzie. Wyluzuj. Porządek w domu, dwudaniowy obiad na stole, perfekcjonizm w pracy… Nie sądzisz, że są ważniejsze rzeczy?

Bądź dla siebie dobra. Tak po prostu. 😊

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.