Tak bezwarunkowo, nie myśląc o tym, czego nie mamy? Czy umiemy skupiać się na pozytywach?
A może jest tak, że zbyt często poddajemy się zniechęceniu, marudzimy, widzimy wszystko w ciemnych barwach? Narzekamy, że brakuje nam pieniędzy, że w pracy coś nie tak, że sąsiadka znowu rozsiewa jakieś plotki, że dziewczyna po raz kolejny nas zawiodła, że mąż zapomniał o rocznicy… Wydaje się nam, że mając to, czego w naszym mniemaniu nam brakuje, bylibyśmy szczęśliwsi. A tymczasem zapominamy o tym, jak wiele dobrego jest w naszym życiu…
Nie twierdzę, że musimy być zawsze zadowoleni, uśmiechnięci i tryskać energią. Tak się raczej nie da. A jeśli ktoś to potrafi, to chylę czoła. Warto chyba jednak czasami zwolnić, zatrzymać się na chwilę i pomyśleć o tym, co mamy. I być za to wdzięcznym. Tak po prostu, po ludzku.
Bo przecież… Żyjemy. Oddychamy. Mamy sprawne ręce, nogi, oczy… Jest dach nad głową, praca, coś do jedzenia w lodówce. Wiele osób nie ma nawet tego. Jeśli do tego mamy rodzinę, przyjaciół… Ludzi, na których możemy liczyć… Czegóż więcej nam potrzeba?
I choć może aktualnie wszystko jest trochę utrudnione i nic nie wygląda tak, jak wyglądało wcześniej, to spróbujmy wyjść na spacer, spojrzeć w niebo, na drzewa… Cieszyć się ze śpiewu ptaków, delikatnego wiatru, a nawet kropel deszczu spływających po twarzy… Nawet nie mając dużo, mamy przecież tak wiele…