Dzisiaj los podarował mi swego rodzaju prezent.

Pierwszy raz od dawna, od bardzo dawna, miałam dzień dla siebie. W ciszy i spokoju mogłam pracować nad swoją książką od rana do późnego popołudnia. Mąż w pracy, synek w żłobku… A ja mogę robić co chcę. Bajka, prawda?

Niby tak, ale wiecie co? Chociaż potrzebowałam czasu dla siebie, przestrzeni, by skupić się na pisaniu i chwili oddechu, to po kilku godzinach zaczęłam się zastanawiać, jak mi jest w tej niecodziennej sytuacji. Przypomniałam sobie co prawda, jak wyglądały moje wolne dni, gdy na świecie nie było jeszcze naszego małego szkraba, ale uświadomiłam sobie, że… mimo wszystko lubię swoje życie takim, jakie jest teraz. Nie wyobrażam sobie, by tego małego łobuziaka miało nie być 😊

I chociaż daje czasem w kość, nieustannie sprawdza i przesuwa granice mojej cierp liwości, a o spokojnym śnie mogę sobie pomarzyć, to tak właśnie ma teraz być. To jest czas dla niego, dla nas. Czas podziwiania tego, jak wiele nowych rzeczy uczy się każdego dnia, czas uśmiechu, gdy widzę jego zabawne minki, czas, kiedy muszę go przytulić, gdy coś go przestraszy w otaczającym, ogromnym świecie. Czas budowania naszej relacji. Tu i teraz, bo żaden dzień już się nie powtórzy.

Życzę Wam chwili dla siebie po to, byście i Wy mogli się zastanowić, czego potrzebujecie i co jest najważniejsze. Ściskam! ❤️

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.