Minęły dwa tygodnie odkąd złożyliśmy przysięgę małżeńską. Znajomi pytają mnie, jak małżeństwo.

Cóż… Za bardzo nie wiem, co powiedzieć. W związku z tym, że już przed ślubem razem mieszkaliśmy, to fizycznie nie odczuwam zmiany żadnej. Nadal jest super, gotujemy obiadki, robimy śniadanie, spędzamy czas tak samo jak wcześniej. Jeśli chodzi o nasze relacje, to chyba nie uległy one większej zmianie- mówimy sobie, że się kochamy, przytulamy się, droczymy ze sobą… Zmieniło się może to, że samo mówienie: „Mężu”/”Żono” lub spojrzenie na nasze obrączki wywołuje uśmiech na twarzy. Pojawia się myśl, że tak, jesteśmy już małżeństwem. W końcu.

Myślę, że oboje czujemy z tego powodu radość i w dalszym ciągu podekscytowanie. Wiele osób uprzedzało, że „po ślubie wszystko się zmienia”. Podejrzewam, że może po części mają r ację i może się o tym przekonamy, choć mam nadzieję, że nie, bo te słowa raczej były wypowiadane w sposób, które sugerowały, że zmienia się na gorsze. Póki co się nie zmienia, ale w sumie minęło dopiero kilkanaście dni.

Jedyne, w czym ja dostrzegam różnicę, to to, że czasami pojawiają się myśli o tym, jak poważny to był krok. I niby się nie zmieniło zbyt wiele, a jednak zmieniło się wszystko. Jesteśmy małżeństwem. Co by się nie działo, mamy trwać razem. Nie mam pojęcia, ilu nowożeńców się nad tym zastanawia. Albo narzeczonych.

Kilka dni przed ślubem myślałam o tym, że to duża zmiana. Może nawet większa dla kobiety, bo w większości przypadków „porzuca” się swoje nazwisko. I nawet na papierze nie jest już się tą samą osobą. Zmiany też powinny zajść również w człowieku. Jesteśmy teraz mężem i żoną. Stanowimy duet, który ma razem iść przez życie, pokonywać przeciwności i wspólnie spełniać marzenia, realizować plany, wyznaczać nowe cele.

Dziś podczas spaceru uświadomiłam sobie, jak wielkie mam szczęście. Mam fantastycznego męża, o jakim marzy chyba większość kobiet. Jest wspierający, motywuje mnie do działania i chce, bym miała pracę, w której będę szczęśliwa. To dzięki niemu szukam nowych wyzwań i nie boję się rezygnować z czegoś, co mnie unieszczęśliwia. Dba o mnie tak, jak nikt nigdy nie dbał. Docenia to, co robię dla nas, sam robi tyle samo, albo nawet więcej. Kurczę, nie wiedziałam, że tacy mężczyźni wciąż istnieją!

Gdybym mogła, to pewnie bym wszystkim o tym mówiła. Choć większość osób pewnie by powiedziała, że nie jestem obiektywna i że nie widzę jego wad lub że wyolbrzymiam pozytywy. Oczywiście, kłóciłabym się z tym, że tak nie jest, bo jestem przekonana, że potrafię w miarę obiektywnie na niego, na nas spojrzeć 😉 Ale to w sumie nieważne. Mój mąż jest idealny dla mnie i nie zamieniłabym go na nikogo innego. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że inne osoby nigdy nie dostrzegą w nim tego, co ja. Ale w sumie niewiele osób aż tak dobrze go pozna.

Tak samo jak w przypadku innych związków- jeśli z kimś jesteśmy, w pewnym momencie odkrywamy to, czego inni nie będą w stanie zobaczyć. Poznajemy partnera tak, jak nikt inny tego nie zrobi. I to jest piękne!

Dlatego życzę Wam, by każdy z Was znalazł swój prywatny ideał 😊

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.